piątek, 24 kwietnia 2015

Przedwiośnie bez internetu.

Uff, z powrotem mamy internet. Odcięło nas na pewien czas  od sieci, ale na szczęście już wszystko wróciło do normy.  Nie wiadomo czemu nagle wyczerpał się  limit , który mamy wykupiony.Choć nie robiliśmy nic ponad to co zwykle. Podejrzanym  co prawda jest  nowy  tablet, który cichaczem miał zużyć  cały ten zapas  na swoje aktualizacje czy coś. Tak  mówią Ci co się znają na tych różnych transferach, światłowodach, procesorach  i takich tam. Ostatnio to nawet  pojawiła się nadzieja, że zostaną zniesione te ograniczenia, ale to jeszcze chyba trochę musimy poczekać na takie dobrodziejstwa. Ale jak to kiedyś człowiek  obchodził się bez internetu ? Trudno to sobie obecnie wyobrazić.  Dawno,  dawno temu :-))  to nawet w  robocie internet miał tylko informatyk i tylko on  z niego  korzystał. Wydawało mi się wtedy  że ten  wymysł  to już na pewno do niczego mi się w życiu nie przyda, a już na pewno nie na domowy użytek !  A tu proszę. Kilka dni bez neta i tragedia. 
Ale co tam z internetem czy bez  przedwiośnie na szczęście mamy w pełni. Co prawda trochę zimnawe i wietrzne,  ale  boćki są, kwiecie jest, słonko czasem też czyli wszystko gra.





Jak co roku zawilcowa łąka - przepiękna. 




Zimno też zupełnie nie studzi  żabiego temperamentu, którym tylko rozpusta w głowie. Znak że prawdziwa wiosna całkiem blisko :-)


I ryby wybudziły się  z hibernacji.


A jak wiosna to czas w pole: siać, pielić kopać, przesadzać.
W zielniku posiałam rutę. Nie znam zioła w ogóle, nie wiem o nim nic ponad to co napisane jest na opakowaniu. Do czego będę to używać albo i nie, też jeszcze nie wiem.  Ale na obrazku spodobały mi się liście tej roślinki  i jest  wieloletnia więc wzięłam , zobaczymy.
A że zmniejszyłam trochę ilość mięty w ziołowym to jest miejsce.




I choć w ubiegłym roku zarzekałam się na  wszystkie cuda świata , że już nic, nawet najmniejszego listka nie kupię, to jak tylko ciepłem powiało i w sklepach wszelkiego rodzaju zielska powystawiali to oto efekt moich postanowień, choć  Andrzej też  tu jak mógł pomagał.



Kocisko też zamieniło ciepły parapet na letni  taras widokowy.



Uciekam, polatać trochę po wirtualnym świecie, dawno mnie tam przecież nie było ;-))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz