piątek, 21 listopada 2014

Mąż konstruktor i akcja narodowa

Zanim o Mężu i akcji to chciałabym zrobić dopisek do poprzedniego posta. Bowiem w sprawie Babcinego ogródka pojawiły się nowe informacje! Jako, że temat jest bliski nie tylko mnie, ale również moim Siostrzyczkom, to otrzymałam telefon od jednej z nich, że w Babcinym ogródku gościły również, zwyczajowo wówczas nazywane: pańskie serca i mazury. Pańskie serca to dzisiejsza serduszka (z tych wysokich) tutaj jest między nami (siostrami) zgoda. Natomiast bój idzie o mazury. Tutaj już ani  pewności ani zgody nie ma. Bowiem druga moja Siostrzyczka wciągnięta do rozstrzygnięcia zagadki twierdzi, że te mazury to nic innego jak rumianki (margerytki, jastruń). No mnie to nijak nie pasuje do roztaczanych przez rodzinę opisów ówczesnego kwiecia . Ponieważ moja pamięć nie sięga czasów o które spór idzie, szukałam pomocy w internecie , ale i on milczy w tym temacie . Więc jasności nadal nie ma.  Ale popytam jeszcze po dalszej rodzinie i zagadka do wiosny być może się rozwiąże :)
A w obecnym życiu ogrodowym - był czas na liście ! Znaczy się na ich grabienie. Ale ....... szczęśliwość straszna zapanowała u nas bo dzięki mężowskiej zmyślności zostaliśmy uwolnieni od znojnej i przyprawiającej o stany depresyjne (w przypadku wiatru od sąsiada) roboty .
Mąż- konstruktor  zmodernizował kosiarkę!  I oto się okazało, że zostaliśmy uwolnieni od morderczej roboty przy grabieniu nieprzebranej ilości opadłych liści.
Taaadamm. Małżonek i jego wynalazek.




A to efekt pracy kosiarko zbieraczki.


Wystarczyło tylko z zakamarków, powymiatać i już. Bo przecież gdyby nie ta mechanizacja to z pewnością zostalibyśmy z  tym listowiem do wiosny. A wiosną?  Istny koszmar. Bowiem te piękne, jesienne, kolorowe, wdzięcznie z drzew opadające w zatrważających ilościach listeczki po zimie zmieniają się w coś na fason lekko nadgniłego  kompostu, który trzeba grabkami wyrwać z trawy i wywieźć.  A tak mamy luzik :)

I po pracy:





Przyłączamy  się do akcji "Jedz jabłka  na złość Putinowi"   co prawda w lekko procentowej  formie ;) ale  jabłka mamy własne więc aby rozładować nieco embargo - popijamy cydr ! No i jest  przyjemnie, pożytecznie i to  wszystko w narodowym duchu. Co prawda pesymiści twierdzą, że takie akcje to co najwyżej mogą naród do pijaństwa na złość Putinowi doprowadzić, ale nam się podoba :) oczywiście w przyzwoitych ilościach !

PS. A od dziś mamy zimę wszystko przykrył pierwszy śnieg.





2 komentarze:

  1. Muszę powiedzieć że konstrukcja godna pochwały :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooo, dziękujemy bardzo, my też jesteśmy pod jej ogromnym urokiem ;)

    OdpowiedzUsuń