wtorek, 28 stycznia 2014

Nasze plany.

Napadało, nasypało i zawiało, a teraz jeszcze zmroziło. Przyszła zima.Trochę dobrze i trochę nie dobrze. Dobrze bo to zima przecież, a  trochę gorzej bo chcielibyśmy na letnie miesiące zdążyć dokończyć budowę samodzielnego domku dla gości nad stawem. Dotychczasowa mało zimowa aura sprzyjała nam  w tych działaniach, natomiast teraz  jest mróz i robota stoi. Domek powstaje nad samym  stawem,  mam nadzieję, że gościom będzie się tam wygodnie i miło mieszkało. Będą dwa oddzielne pokoje (na górze) i kuchenka z salonem i  łazienką na dole. Wstawimy  też kozę , żeby w chłodniejsze dni można było się dogrzać. Drewniany domek powstaje nad tym stawem poniżej.


Poprzedniej zimy domek wyglądał tak:

 Bardzo wczesną wiosną:

I obecnie


Mam nadzieję, że do letnich miesięcy uda nam się go wykończyć w środku i przyjąć gości. Trochę się denerwuję i zastanawiam, jak to wszystko zadziała.  Zamiana miasta (małego to małego ale jednak ) i etaciku w biurze na życie na wsi i zabranie się za zupełnie nowe zajęcie to jak wyprawa w nieznane. Takie decyzje nie są jakoś szczególnie popularne  w moich stronach  więc też i specjalnego entuzjazmu wśród rodziny i znajomych zamiana ta nie wzbudza. Niemniej jednak wiejskie życie kusiło nas już od dawna. Miejsce w którym już   mieszkamy jak dla nas jest wiejsko - anielskie więc mam nadzieję, że i gościom się spodoba. Już od jakiegoś czasu staramy się idące nieuchronnie ku upadłości  gospodarskie zabudowania zamienić w przyjemne dla oka, duszy i ciała miejsce. Marzy nam się małe, kameralne gospodarstwo agroturystyczne, gdzie moglibyśmy przyjąć, przenocować i nakarmić naszych gości, którzy odpoczną i spędzą mile swój wolny czas w naszej wiejskiej głuszy. Choć z natury jakąś zatwardziałą optymistką nie jestem to mam nadzieję, że będzie dobrze.  Bo przecież mieliśmy już przyjemność gościć u siebie (w wakacyjne miesiące) znajomych i ich znajomych, którzy wracali do nas w kolejnym sezonie mimo ciągle trwającego remontu więc chyba źle nie było.
 A tu tarasik przy domu  na którym kawka i śniadanko smakują jak nigdzie indziej.


niedziela, 12 stycznia 2014

Raz dwa i mieszkamy na wsi.

Plan był taki,  że na wieś będziemy się przenosić powoli, spokojnie, po uporządkowaniu wszystkich swoich spraw gdzieś w okolicy wakacji. A jest tak, że przenieśliśmy się w ciągu jednego  weekendu i od miesiąca mieszkamy już zupełnie na wsi. I jak na razie jest rewelacyjnie.   Pomimo, że już wcześniej pomieszkiwaliśmy w naszym siedlisku to takie pomieszkiwanie a zamieszkanie jest zupełnie czym innym. Ta organizacja życia codziennego, chociażby planowanie zakupów, żeby np. na kolację nie okazało się nagle, że mamy tylko świeże powietrze wymaga więcej uwagi i zachodu niż to było w mieście, gdzie sklepy są   na wyciągnięcie ręki.  Natomiast teraz za progiem mam............. przestrzeń, las, łąki, pola - swobodę. I jest fantastycznie.
Jeszcze co prawda nie do końca pozbyliśmy się kartonów w które spakowaliśmy  nasze dobra z poprzedniego mieszkania, ale tu jest tyle różnych zajęć i nowych obowiązków, że kartony poczekają.  Z naszej zamiany  zadowoleni są też  nasi podopieczni bracia mniejsi.
Nasz pies "tropiciel" ORI





I czasami mało zrównoważona emocjonalnie kotka MICIA




Żeby już obraz naszego zwierzyńca był kompletny to mamy też własne kury, bardzo skomplikowane zwierzęta (dotąd nie wiedziałam, że kura może się np. nudzić ) no i kaczuchy. Zdjęcia co prawda z lata więc obecnie są to już dorosłe kaczki niestety koleje ich losu były różne nieraz bardzo dramatyczne stąd obecna liczebność naszych kaczek wynosi 5 sztuk. Kolejne wiejskie doświadczenie: Hodowanie zwierzyny nie jest wcale takie łatwe.


A tu niżej kacza rodzina w komplecie łącznie z tatusiem, który wbrew temu co na zdjęciu mało opiekuńczy się okazał.


Minęły nam też pierwsze bożonarodzeniowe święta pod nowym dachem. W związku ze zmianami i  wieloma sprawami do załatwienia może mniej świątecznie, ale choinka była, a nawet dwie bo jedna przed domem i nawet oświetlenie świąteczne na zewnątrz  też było(to dzięki moim chłopcom ).
Jak ja pomyślę ile tu pracy wiosną będzie to aż mi się w głowie kręci, bo przecież chciałabym i warzywka posadzić i trochę kwiatków no i moje marzenie: malutka szklarnia albo chociaż namiot foliowy.
Ale to dopiero wiosną. Mam nadzieję, że przyjdzie szybko i będzie piękna i ciepła.