Wyczekana, wytęskniona, wypatrywana wreszcie jest ! Przyszła i na nasze Podlasie :) Trochę jeszcze chłodnawa, ale co tam. Człowiek i tak jakiś taki zagalopowany w tej codzienności i obłożony przeróżnymi przeciwnościami losu że nawet obfotografować nie ma czasu tego co się w przyrodzie wyprawia. Co prawda, to już nasza trzecia wiosna na wsi, więc się z lekka przyzwyczailiśmy i nie padamy na kolana z każdym nowym listkiem na drzewie niemniej jednak życie wraca wraz z wiosną .
Nasze boćki też oczywiście są, nawet już od jakiegoś czasu i
szykują gniazdko na nowy sezon. Choć tak nie do końca to one nasze bo
gniazdo mają u sąsiada, ale sporo czasu spędzają po naszej stronie płotu
więc jakby trochę należały do nas :-)
No i kwiecie wiosenne jest.
I nowalijki :-)
No to tyle wiosennych uniesień, bo to niestety też czas roboty wszelakiej. Trzeba przewietrzyć i odświeżyć domowe kąty, w ogródkach porządek zaprowadzić, bo co jak co ale zielsko rośnie mimo zimna i chłodu. A i liści z poprzedniego sezonu znalazło "trochę". Mimo dość mocno u nas rozwiniętej mechanizacji w zakresie jesiennego grabienia (przystosowanie kosiarki, dmuchawa, odkurzacz) to i tak nie ma to jak stare, bezkonkurencyjne grabie, które wymiotą pozostałości z każdego zakamarka. Oczywiście pierwszą wiosenną robotą była szklarnia coby nasiać nowalijek i nabrać tężyzny na letni czas. Sałaty, rzodkiewka i inne takie oczywiście już rosną więc czekamy i będziemy.... jeść :-)
Pozdrawiam wiosennie.